środa, 4 lutego 2015

Rozdział 1

Obudziłam się zalana potem.
Znowu to samo. Ten sam sen z tym samym zakończeniem. Samochód, który go zabił i ten chłopak z brązowymi oczami.
Ostatnio coraz częściej wracałam wspomnieniami do tego dnia. Może to dlatego, że samotność coraz bardziej mi doskierwała?
Mam pieniądze, ale co z tego skoro przyjaciół nie da się kupić a ja jestem zbyt nieśmiała, by zacząć z kimś nową relacje.
Po śmierci Davida przestałam ufać ludziom. To on był jedyną osobą, której ufałam w pełni. Ufałam stuprocentowo.
- Kelly - usłyszałam głos mojej rodzicielki, która przerwałam mi rozmyślenia, za co chyba pierwszy raz byłam jej dzięczna.
Kobieta weszła do mojego pokoju i usiadła na łóżku
- Tata zaprosił cię na weekend do swojego domu.
- Co się stało, że tata ma dla mnie czas? - zapytałam z kpiną.
- Kochanie, stara się. Myślisz, że jemu jest łatwo? - lecz ja już nie ciągnęłam tej rozmowy.
Wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, spięłam włosy w koński ogon, ubrałam przygotowane już wczoraj ubrania i zeszłam na dół.
Wchodząc do kuchni z góry wiedziałam, że nic nie zjem.
Spojrzałam na mamę. Widziałam, że jest zmęczona tą całą sytuacja. W jej oczach nie było już tego blasku co kiedyś. Barwa nie była już tak intensywna, a skóra która zawsze była opalona, stała się blada. Trzeba również przyznać, że dużo schudła. Zawsze była szczupła i nie mogła narzekać na swoją figurę, ale ta którą posiadała teraz była straszna. Każdy mógł zobaczyć dokładnie jej szkielet. Nie było kości, która była niewidoczna. Zmienił się także jej styl. Pamiętam jak nieraz śmiałam się z tatą, że nawet na porodówce ze mną miała założone szpilki i te swoje dziwne stroje. Teraz zastąpiła je dresami lub zwykłymi ubraniami a szpilki rzuciła do szafy i nie zakładała ich od tych dwóch felernych lat. Zresztą nie dziwie się jej. Dwa lata temu tata zdradził ją z przyjaciółką, a od roku są ze mną problemy bo dalej nie umiem się pogodzić ze stratą Davida.
Zabrałam jabłko, pocałowałam ją w policzek, po czym zabrałam torbę i wyszłam do szkoły. Spóźniłam się na autobus, a nie chciałam brać samochodu bo zawsze twierdziłam, że nie należy bezsensownie wydawać pieniędzy.
Pomyślałam, że to znak.
Szybkim krokiem ruszyłam w przeciwną stronę.
Gdy już byłam prawie na miejscu w moich oczach pojawiły się łzy. Zacisnęłam pięści i postanowiłam, że tym razem się nie rozkleję. Weszłam na teren cmentarza. Przechodziłam różnymi alejami. Dookoła panował ten straszny zapach. Zapach śmierci. Zwolniłam nieco tempo i dokładniej przyglądałam się grobom, które zwykle mijałam bez większego zastanowienia. Kiedy przechodziłam koło tych najmłodszych grobów przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Spojrzałam w górę. Na niebie świeciło słońce, lecz nawet ono nie potrafiło zmienić mojego ponurego nastroju.
Po jakimś czasie dotarłam na miejsce. Oczywiście każdy pewnie się domyśla gdzie przyszłam. Tak, macie racje! Odwiedziłam mojego przyjaciela. Co prawda od jego śmierci minął już rok, ale ja czułam, że on ciągle gdzieś jest. Po tym co się stało nigdy nie byłam do końca sama. Gdziekolwiek bym się nie zjawiła: w szkole, w kościele, w domu, zawsze on był ze mną. Czułam to. Wiedziałam, że nie zostawi mnie samej i będzie nade mną czuwał. Szkoda tylko, że nie mogłam już go przytulić, pośmiać się z nim i wspólnie oglądać nasz ulubiony serial.
Odpychając od siebie ciemne myśli dostrzegłam, że dzisiaj mija równy rok. Pomyśleć, że jeszcze rok temu on żył. Pewnie teraz byliśmy oboje w szkole. Mówiłam mu wtedy, że nie mam ochoty się uczyć i jedna jedynka nic mi nie zrobi, ale uparł się, że obiecał mojej mamie pomoc, dlatego nie złamie danego słowa. Gdyby nie to, dalej by był ze mną i nie musiałabym przychodzić w to okropne miejsce.
Usiadłam na ławeczce, którą specjalnie dla mnie zamówiła jego mama bo wiedziała, że będę tu często przychodzić.
Spuściłam wzrok na nagrobek. Widniało na nim jego zdjęcie. Te rumieńce i dołeczki oraz czupryna. Przypomniało mi się jak zawsze porównywałam go do Harrego a on się wkurzał.
- David, a może raczej Harry - zaczęłam żartobliwie, bo mimo że to głupie, ale nie miałam ochoty być teraz smutna. Byłam u niego i chciałam chociaż udawać, że dobrze się trzymam - Tęsknie, wiesz? Codziennie czuje, że jesteś ze mną. Może i twoje ciało umarło, ale dusza została ze mną i nie martw się, nie oddam ci jej. Mam też nadzieję, że mi jej nie zabierzesz. Jak pewnie widzisz po twoim odejściu dalej nie umiem znaleźć dla siebie miejsca. Byłeś częścią mojego życia a tej dziury nie da się teraz niczym zatkać. Będzie pusta albo i pełna? Bo w końcu dalej jestem w moim sercu. Nigdy stamtąd nie zniknąłeś. Pamiętasz jak nadałeś mi przezwisko? Jak to ono brzmiało? Kells. Teraz tata tak do mnie mówi a ja tego nienawidzę. W sumie nienawidzę wszystkiego cokolwiek by nie zrobił bo zniszczył naszą rodzinę. Mam dzisiaj po lekcjach jechać do niego na cały weekend. Nie wiem czy dam radę. Tak bardzo się staram mu wybaczyć, ale to wszystko jest za świeże, zwłaszcza, gdy patrzę na Brende. Mama ledwo się trzyma. Chciałabym jej pomóc, ale nie wiem jak. Myślisz, że moje szczęście by jej pomogło? Myślisz, że gdybym to ja była szczęśliwa, to mama też by była? Kurczę, zadaję pytania jak małe dziecko. Czy to źle? Uważam, że nie bo zawsze tak się zachowywaliśmy.
Gadałam z kilka godzin bez przerwy. Nie potrzebowałam jej. Im bardziej wkręcałam się w rozmowę, tym bardziej zapominałam o bólu. Tym wewnętrzym oczywiście bo zewnętrznego nie czułam. Zadawałam go sobie nieraz, ale teraz jak o tym myślę to byłam głupia. Ludzie nie powinni robić sobie krzywdy. Ja ją robiłam bo myślałam, że na nią zasługuje. Prawda jest taka, że nikt na nią nie zasługuje.
Kiedy wybiła godzina 2 wiedziałam, że muszę się zbierać. Tata pewnie będzie za godzinę pod szkołą a to spory kawałek drogi.
- Obiecuję, że w najbliższym czasie znowu cię odwiedzę. Jak widzisz staram się dotrzymywać obietnic. Jak na razie tylko z jedną mi nie idzie. Uwierz mi, że starałam się razem z mamą. Ona bardziej niż ja skupiła się na wyglądzie tego chłopaka. Ja widziałam tylko brązowe oczy i ciebie na asfalcie całego we krwi. Brenda ma trochę lepszy zmysł obserwacji, dlatego powiedziała, że był on szczupłym brunetem. Znajdę go. Nie wiem kiedy i nie wiem gdzie, ale znajdę go i wydam. Pójdzie siedzieć za to co nam zrobił. Nikt nie będzie odbierał bliskich mi osób, zwłaszcza w taki sposób - tymi słowami zakończyłam swój kolejny potok słów i udałam się w stronę powrotną.

- Kotek, naprawdę przepraszam, że się spóźniłem. Byłem w firmie i jeśli się zgodzisz zaraz pojedziemy tam z powrotem - zapowiedział Steven, gdy tylko weszłam do jego kolejnego, luksusowego samochodu, na który pewnie wyrywał kolejne dziewczyny młodsze od mojej mamy.
- Wiem, że praca jest ważna i czasem nawet najważniejsza - odparłam z sarkazmem - ale wytłumacz mi dwie rzeczy. Po pierwsze dlaczego miałam przyjechać do ciebie na weekend, a po drugie po co mam jechać z tobą do tej głupiej firmy?
- Kells - zaczął, ale widząc moją minę od razu poprawił się - Kelly, bo jest jedna sprawa. Rozmawiałem już o tym z mamą, ale ona stwierdziła, że jesteś duża i sama będziesz za siebie podejmować decyzję. Wiem, że to jest wbrew twoim wszystkim wyznaniom, ale jest pewien chłopak, któremu musisz pomoc.
- Nie - odpowiedziałam przed zakończeniem.
Po minie taty można było wywioskować, że jest teraz na mnie zarówno zły jak i rozczarowany, ale miałam to gdzieś. Po raz kolejny pokazał, że jestem dla niego ważna tylko wtedy, gdy on czegoś chce albo potrzebuje. Nie! Skończyła się dobra Kelly.
Ludzie to podłe istoty. W dzisiejszych czasach nie jest ważna miłość, przyjaźń, poświęcenie czy zaufanie, liczy się tylko to, aby tobie było dobrze.

W ciszy dojechaliśmy do jego mieszkania. Już od momentu przekroczenia bramy czułam te uczucie, którego nienawidziłam.
Przepych. Przepych, gdziekolwiek bym nie spojrzała.
Naraz drzwi z domu się otwarły a w nich stała Donna. Donna była gosposią taty od wielu lat. Odkąd pamiętam zawsze lubiłam spędzać z nią czas. Była to brunetka o średnim wzroście z lekką nadwagą. Ale co z tego? Miała złote serce i mimo tego jak została potraktowana przez los, dalej cieszyła się życiem. Zawsze zastanawiałam się skąd w niej tyle pozytywnej energii. Trzeba przyznać, że nawet mnie potrafiła nim oczarować, chociaż nie byłam łatwą osobą.

Szukałam Stevena przez cały sobotni wieczór, ale nie umiałam go znaleźć. Kiedy w końcu udało mi się odkryć, gdzie chodzi mój ojczulek na przemyślenia, dotrzegłam, że w ręce trzyma papierosa i popija winem. To nie było do niego podobne. Owszem zdarzało się, że tata zapalił, ale to tylko wtedy, gdy był czymś zmartwiony. Nie powiem, że nie zrobiło mi się go żal. W końcu był moim ojcem. Jedynym, jakiego miałam.
Wykonując ciche ruchy, przysiadłam się do niego i spojrzałam z obawą.
- Czemu palisz?
- Przecież wiesz. Palę tylko kiedy jestem smutny - odpowiedział i wyrzucił końcówkę tego świństwa.
- To inaczej. Co się stało? - zapytałam lekko poirytowana.
Miałam 17 lat a traktował mnie dalej jak dziecko. Chciałam żeby chociaż raz był ze mną szczery, żeby mi zaufał a wtedy być może bym mu pomogła.
Długo czekałam na odpowiedź, ale ona nie nadeszła.
Steven wstał i zostawił mnie samą na tarasie.
Poczułam się niechciana. Niby otaczało mnie mnóstwo ludzi, ale ciągle czułam samotność. Nienawidziłam tego uczucia. Nienawidziłam tego, że nie miałam osoby, której mogłabym się zwierzyć lub osoby, która by mnie przytuliła. Po prostu była. Nienawidziłam również być sama. Wtedy zaczynałam myśleć. Niestety wszystkie moje rozmyślenia kończyły się tym samym. Rozpędzony samochód i mój przyjaciel, który wracał ode mnie bo chciał pomóc mi w lekcjach.
Pierwsza łza, która spłynęła sprawiła, że nieco ochłonęłam i poczułam się lepiej.

Postanowiłam wreszcie wstać i pójść do mojego pokoju, ale usłyszałam jak ktoś woła moje imię i podążyłam tym tropem. Okazało się, że była to Donna, która skończyła właśnie czyścić basen. Uśmiechnęłam się do niej i usiadłam na leżaku. Nie musiałam za długo czekać, aby kobieta usiadła obok mnie.
- Wiesz Kelly - zaczęła nieśmiało - twój tata ostatnio coraz więcej pali. Wiem co jest tego przyczyną, ale nie wiem czy mogę powiedzieć. Chyba nie powinnam - nie dokończyła bo wpałam jej w zdanie.
- Proszę.
- Dobrze - zaczęła - pewnie tata chciał żebyś pomogła pewnemu chłopakowi, prawda? - zapytała a ja tylko pokiwałam głową - Nie wiem o co dokładnie chodzi, ale ten chłopak zaproponował sporą sumę pieniędzy za twoją pomoc. Pan Steven ma w firmie kłopoty finansowe i ten kontrakt na pewno, by go z tego wyciągnął.
- Więc myślisz, że powinnam to zrobić? - zapytałam niepewnie.
- Zrobisz co będziesz uważała za słuszne. Kelly, to twoja decyzja i nikt jej za ciebie nie podejmie.
Wiedziałam już co zrobię.
Tata nie zawsze był zły. W dzieciństwie miałam wszystko co chciałam. Wystarczyło, że weszłam do sklepu i dotknęłam jakąś rzecz a zaraz po tym lądowała ona w moim pokoju. Wieczorami czytał mi bajki albo je ze mną oglądał. Był dla mnie bohaterem. To on pocieszał mnie kiedy pierwszy raz nieszczęśliwie się zakochałam. Kiedy dostałam swój pierwszy okres i byłam przerażona. Kiedy bałam się w nocy spać, przychodził i spał ze mną.

- Tato - zaczęłam radośnie - zgadzam się. Mogę pomóc temu chłopakowi tylko powiedz mi co mam robić.
- Jakby ci to powiedzieć córeczko? Będziesz udawała jego dziewczynę - po tych słowach wyciągnął z kieszeni zdjęcie. Zdjęcie tego chłopaka.
Nagle zabrakło mi powietrza. Zapomniałam jak się oddycha. Przestałam racjonalnie myśleć. Twarz stała się jaśniejsza a serce zaczęło wolniej bić. To on! To te brązowe oczy. Wszędzie bym je rozpoznała.

7 komentarzy:

  1. Zayn? Czy to Zayn? Proszę, powiedz, ze to Zayn bo jaaaa umręęę!
    Czekam na kolejny rozdział tak bardzo. Jeju. Ten moment na cmentarzu. Wzruszyłam się, i miałam ciary na plecach. Opowiadanie wciąga, mimo że to początek! Czekam Soniu :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie ciekawie :) Ona nie pisze o 1D

    OdpowiedzUsuń
  3. Juupi !!
    Doczekałam się !!
    Cudo!!!!!!!!!!!!!! Kocham Cię ♥♥♥ !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny <3 czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdy dobry rozdział! Podoba mi sie twój styl pisania! Będe zaglądać!

    Ja też dopiero zaczynam, wiec zapraszam do mnie:


    Pojawił się w moim życiu tak nagle.
    Bez wcześniejszego uprzedzenia wtargnął do niego i narobił bałaganu.
    Sprawił, że nie mogłam być już bezpieczna.
    Chciał mnie rozszyfrować.
    Znać każdą moją słabość.
    Poznać każdy zakamarek mojego serca,
    Lecz to jedyne co nie mógł mi odebrać.
    Moje tajemnice…
    Robił rzeczy, których nie mogłam pojąć.
    Był potworem…
    Potworem bez którego nie mogłam żyć.
    Moim prywatnym koszmarem…

    Blog - http://www.hard-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/
    Link do zwiastunu - https://www.youtube.com/watch?v=AYdqAAKkfCQ

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę doczekać się następnego... długo czekam, ale jestem wytrwała ! xd :**** Czekam :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy next nie mogę się już doczekać :)

    OdpowiedzUsuń